wtorek, 11 stycznia 2011

Droga

I.             Ruszyłem w Drogę. Wyruszyłem w podróż, aby odzyskać swoje serce i zacząć żyć naprawdę. Moim przewodnikiem jest Bóg. 
Jedne z pierwszych słów na jakie zwrócił Pan moją uwagę, są słowa zawarte w Psalmie 51 :

" Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste
  i odnów w mojej piersi ducha niezwyciężonego!"
                                                                                 Ps 51, 12
Są to słowa przewodnie na tym etapie mojej wędrówki. Wypowiadam je, gdy wstaję rano i gdy się kładę spać, gdy jest ciężko i gdy się raduję. Aby stać się prawdziwym Dzieckiem Bożym musimy dążyć do czystości naszych serc. Nie chodzi mi o to, że od jutra mamy być święci, ale, że do tej świętości mamy dążyć.
W tym momencie muszę napisać, że podążanie Drogą to nie jest lekki spacerek. Jest to walka. O czystość naszych serc będziemy musieli staczać ciągłe bitwy. Stąd niezbędnym jest, abyśmy odzyskali "ducha niezwyciężonego". My, mężczyźni, musimy uwierzyć w swoją Siłę. Musimy wiedzieć, że w walce z Szatanem nie jesteśmy bezradni. Nasz brat, Jezus Chrystus, pokazał nam, że walka i zwyciężanie jest możliwe i dał nam przykłady jak mamy to robić. Jesteśmy potomkami rodu Dawida. Jesteśmy rodem zwycięzców! 
Nasza siła pochodni od Niego. Bóg czyni nas mocnymi i uzdalnia nas do zwyciężania. Panowie nie mamy się czego bać. Naszym Wodzem jest niezwyciężony Pan i Władca. A Generałem Jego Armii, czyli nas, jest ten, który pokonał Śmierć, Jezus Chrystus!
             Zaufajmy naszemu Panu, z odwagą wstąpmy do Jego Armii i bez lęku stawajmy do walki. O nasze serca, p nasze życie, o nasze rodziny, o naszych bliskich, o Jego Królestwo!
Chwała Panu!



II.             Jak się okazało "ludzkie"* źródła, inspiracje są dobre na chwilę. Po uprzedniej euforii dochodzi do przesycenia i cały zapał umiera. To dowodzi, że najlepszym źródłem i największą inspiracją jest modlitwa; modlitwa Słowem Bożym. W Piśmie jest wszystko czego nam trzeba. Nauka, mądrość, porady, pocieszenie, ostrzeżenie itp. Jednym słowem, wszystko. Nie chcę tutaj dyskredytować wartości innych dzieł. Są pożyteczne, czasem niezbędne. Pozwalają zrozumieć Słowo. W konkretnych sytuacjach Bóg przemawia do nas także poprzez dzieła ludzi. Objaśnia nam niektóre sprawy itp.

* książki, muzyka, konferencje itp.

środa, 5 stycznia 2011

Rozmowa

              W komentarzach do wpisu Czy ja żyję? odpowiedziałem Agnies, że w moim przypadku modlitwa to za mało. Muszę się znowu do czegoś przyznać...jestem GŁUPI!
 Bóg dał mi do zrozumienia, że modlitwa to podstawa. Jak mogłem tego nie zauważać?
Pisząc o modlitwie, nie mam na myśli tutaj gotowych regułek ( z całym szacunkiem, są dobre...dla dzieci), ale o intymnej rozmowie z Ojcem, najbliższym kontakcie z Przyjacielem, Wodzem i Królem. W mojej głowie rodzi się mnóstwo pytań, szukam na nie odpowiedzi i ich nie znajduje. Z prostej przyczyny...zaniedbałem Rozmowę z Bogiem. Nie mogę usłyszeć odpowiedzi, bo przestałem Go słuchać. Zagubiłem się bo próbowałem sam sobie odpowiadać i szukać rozwiązań. A wszystkie odpowiedzi i rozwiązania mają jedno źródło, jest nim Bóg!
Muszę być w stałym kontakcie z Bogiem. To jest priorytet.
              Inna sprawa dotycząca Rozmowy. Trzeba się w niej szkolić. Musimy doskonalić nasze umiejętności mówienia i słuchania Jego głosu. W ten sposób będziemy lepiej rozumieć naszego Przyjaciela.
Tak jak każda relacja, Przyjaźń z Bogiem wymaga czasu. Musimy potrafić znaleźć czas na dłuższą Rozmowę. Nie można poznawać Boga, nie pogłębiając z Nim relacji. A najlepszym na to sposobem jest Rozmowa.
Dodam na marginesie, że jednym ze sposobów słuchania Jego głosu jest "duchowa" lektura Pisma Świętego, ale nie tylko. O tym jednak będę pisał innym razem.
Także, Bracia ( Siostry także ) Rozmawiajmy z Bogiem! 




P.S. Piszę duchowa lektura, bo nie chodzi mi o tradycyjnie rozumiane czytanie, ale o modlitwie Pismem Świętym , będę pisał o tym innym razem.

wtorek, 4 stycznia 2011

"Każdy ma chwile"

               Wróciłem - po przerwie świątecznej i sylwestrowej. Wróciłem i gdy myślałem o czym pisać, miałem w głowie pustkę. Mam ją do tej pory.
               Myślałem o swoim życiu i muszę się do czegoś przyznać. Jestem tchórzem. Mimo tego, że wiem, że robię mnóstwo rzeczy nie tak jak powinienem to nie mam siły tego zmieniać. Boję się. Boję się podejmować tych najważniejszych decyzji dotyczących mojego życia. Na pewno zdecyduje źle. Będę myślał, że tego oczekuje ode mnie Bóg, a się okaże, że Go źle zrozumiałem. Jak mam się nauczyć Go słuchać? Skąd czerpać pewność, że to Jego głos? Sądzę, że moim największym błędem jest strach przed zaufaniem Bogu. Boję się pytać Go jak ma wyglądać moje życie, bo lękam się tego co mi odpowie. Wole układać je po swojemu...Bo co jeśli Pan każe mi walczyć o moje serce? Nie dam rady. Wiem, że Bóg chce dla mnie dobra, że w Nim jest moje szczęście, że w Nim moje prawdziwe życie, że mogę Mu zaufać. Po prostu nie umiem tego zrobić. Brak mi odwagi i siły. Gdzie ich szukać?

Muzycznie:
Grammatik "Każdy ma chwile" feat. Leszek Możdżer