poniedziałek, 20 grudnia 2010

Czy ja żyję?

Dziś pewien dominikanin dał mi naprawdę do myślenia. Po spowiedzi zacząłem się zastanawiać, czy ja w ogóle żyje? Czy życie polegające na spełnianiu oczekiwań innych, byciu takim jakim inni chcą, żebym był, czy to jest życie? Zabijanie swojego serca, bo może zranić bliskich, czy to jest życie? Nie bycie sobą, czy to jest życie? Nie mogę uwolnić siebie, swojego serca, swojej duszy, bo inni będą rozczarowani, że nie robię tego czego ode mnie oczekują. Jestem w środku pusty...martwy. Czy ja żyję?
Czy jestem w stanie uwolnić się z tych "kajdanów" w jakie zakuli mnie ludzie? Czy ja w ogóle wiem kim ja jestem? Jaki jestem naprawdę?
Boże...

8 komentarzy:

  1. A gdzie jest granica między życiem duszy, serca i wszystkimi pragnieniami a egoizmem? Pytam, bo sama szukam.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja tego też nie wiem. dlatego nie podejmuje trudnych decyzji, bo boję się, że to nie jest moje serce tylko egoizm. boje się mojego serca. myślę, że trzeba o to pytać Boga...On do nas mówi...ale niestety zatraciliśmy zdolność słyszenia Jego głosu.Mówi do nas tak jak mówimy do siebie tylko już Go nie słyszymy.Tego chcę się teraz nauczyć.Słyszeć głos Boga...

    OdpowiedzUsuń
  3. Grzegorzu...mam co do tego wątpliwości...

    OdpowiedzUsuń
  4. jeśli masz wątpliwości, to znaczy, że właśnie się to dzieje, żyjesz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Temat życia,a raczej prawdziwego życia w wolności,prawdzie,bez kajdan,udawania i bez masek sztuczności- to temat jaki ostatnimi czasy bardzo mnie zajmuje,bo sama tego szukam i pragnę. Myślę,że trzeba się o to modlić. Nie wiem co sama własną energią mogę zrobić jeszcze...Modlitwa przemienia.Doświadczam tego tak realnie. Nasza wiara nie powoduje,że widzimy inne rzeczy,ale że te same postrzegamy w inny sposób. To może już jakiś krok w kierunku przebudzenia.... ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. W takim razie ja już dawno umarłam. Życzę Ci powstania z "martwych" :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Agnies, problem w tym, że moje życie duchowe jest jakby drugim życiem. Jedno prowadzę na co dzień. Uczelnia, ludzie, wszystkie sprawy, problemy itp. A z drugiej strony jest życie duchowe, które niestety ma mały wpływ na to pierwsze. Nie umiem tego połączyć, dlatego myślę,że modlitwa nie wystarczy.
    Heke dziękuję i również życzę "zmartwychwstania". Dzięki Bogu, jest to możliwe. W zasadzie to już się dokonało. Musimy TYLKO otworzyć się na to...

    OdpowiedzUsuń